Bądź odważny i nieustraszony i poczuj się zwycięsko dzięki Paco Rabanne Invictus Victory Extreme, świeżemu orientalnemu zapachowi dla mężczyzn, który łączy w sobie dwa kontrasty: świeżą cytrynę i zmysłową wanilię… Najważniejszą rzeczą w tych ekstremalnych perfumach jest zderzenie przeciwieństw, które jeszcze nie powinny się ze sobą łączyć, aby stworzyć coś wyjątkowego i pięknego. Woda perfumowana jest uzależniającym mariażem świeżości i zmysłowości.
Przyjrzyjmy się zapachowi, rozpoczynając od analizy górnych nut. Invictus Victory Paco Rabanne rozpoczyna się ostrym i pikantnym wybuchem, gdy soczysta cytryna jest wzmocniona pikantnymi niuansami różowego pieprzu. Wprowadzenie jest dynamiczne, świeże i wibrujące. Rześkie nuty nie próżnują, dostarczając sporej dawki energii. Otoczone aromatycznym sercem kojącej lawendy i bogatymi dymami mocnego kadzidła wprowadzają zmysłową atmosferę. Baza oferuje szczyptę uroku, ponieważ łączy kremową wanilię z ciepłą i lepką ambrą, wspartą krągłością prażonej fasoli tonka. Zniewalająca kompozycja ewoluuje od słodkiej i ostrej świeżości do ciepłego i kuszącego zapachu, który utrzymuje się na skórze z magicznym i niemal gourmandowym ciepłem. To tak, jakby wyjść spod prysznica i poczuć się rześko i świeżo, a potem siedzieć przy palącym się ogniu i czuć przytulne ciepło na ciele – to takie uzależniające!
Zastanawiasz się, czy Invictus Victory może być odpowiednią wodą dla Ciebie? Otóż tak, jeśli kochasz zapachy wytwórni Paco Rabanne dla mężczyzn, z pewnością przypadnie Ci do gustu i ten. Perfumy zachowują ten sam cytrusowy, świeży początek, co oryginalny Invictus zainaugurowany w 2013 roku, ale nabiera wyjątkowego zwrotu, ponieważ skręca w kierunku bogatych gourmandowych zapachów. Jeśli podoba Ci się Rabanne Pure XS lub Armani Code Absolu, to Invictus Victory będzie odpowiednią opcją. Pomimo tego, że jest sprzedawany jako aromat konkretnie dla mężczyzn, mając niezaprzeczalną męską przewagę powiedziałabym, że jest zdecydowanie uniseks. Podobała mi się cytrusowo-waniliowa nuta, podobnie jak mojemu partnerowi, która tak na nas działała, że nosiliśmy go oboje. W zapachu nie ma płci, chodzi o znalezienie aromatu, który lubisz! Paco Rabanne Victory Invictus jest niezwykle mocną i trwałą wodą perfumowaną. Świeża, pikantna cytryna ustępuje miejsca aromatycznemu sercu, ale to ciepła bursztynowo-waniliowa baza sprawia, że zapach tańczy na skórze do późnej nocy.
Ten flanker (2021) został stworzony, aby bawić się zmysłami i prowadzić pojedynek pomiędzy dwiema kultowymi nutami zapachowymi. Jego zadaniem jest Cię zaskoczyć i zaprosić do przekraczania granic i pokonywania barier, abyś mógł zostać zwycięzcą i podjąć każde wyzwanie. Tak jak te perfumy są wyzwaniem między dwiema rodzinami zapachów. Jeśli lubisz oryginalnego Paco Rabanne Invictus, bez trudu rozpoznasz butelkę w kształcie trofeum, która teraz przeszła metamorfozę. Ubrano ją w błyszczącą czerń wieczorową, co potęguje dramaturgię całego projektu. Złote litery V na froncie dodają flakonowi dodatkowej elegancji, a ukryty przycisk jest zainstalowany w koronie trofeum, dzięki czemu za każdym razem, gdy go spryskujesz, czujesz się jak zwycięzca.
Czasami czuję zapach perfum i po prostu nie wiem, co z nimi zrobić. Podczas gdy wiele zapachów, które wyczuwam, może wywołać natychmiastową reakcję. Zazwyczaj układam je w stosy: tak, nie, ewentualnie i oooooch. Niektóre wymagają czasu, a niektóre na zawsze pozostają w czyśćcu, gdzie opinia jest rozgrzeszeniem, które nigdy nie nadejdzie. Dobra, więc jestem trochę dramatyczna, ale tylko odrobinę, i to wszystko jest bardzo rozwlekłym sposobem powiedzenia, że czasami zabiera mi trochę czasu, aby zdecydować się na konkretny aromat. Prawdopodobnie domyślasz się, dokąd to zmierza, prawda? Tak, jeśli chodzi o Opus XI od Amouage, jedenastej części w kolekcji Library Collection (gdzie Amouage wykonuje swoją najbardziej niezwykłą i często wymagającą pracę), nie byłem pewna, co myślę, nawet po spędzeniu z nim znacznej ilości czasu. Opus XI został stworzony przez perfumiarza Pierre’a Negrina, czerpiącego inspirację z Orientu i prezentującego oud, jeden z najpopularniejszych materiałów perfumeryjnych, w zupełnie nowej odsłonie. To wyjątkowe perfumy, które wprowadzają niuanse do materiału, który można łatwo określić jako zmęczony, tworząc coś, co naprawdę jest fascynujące.
Otwarcie Opus XI to szok. Jest zupełnie inne niż w opisanym powyżej Invictus Victory, suche, zielne i całkowicie pozbawione jakichkolwiek cytrusowych aspektów. Zamiast tego jest kleista, chłodna jakość, która wydaje się lecznicza i prawie kwiatowa. Ociera się o pikantny majeranek, wywołując ekscytujące tarcia. Na początku woda jest kakofoniczna i amorficzna. Nie wiadomo, co to jest i czy pachnie błękitem, czernią czy bielą, ponieważ porusza się szybko między odcieniami, ale też fakturami, z pudrową miękkością i litym drewnem, tworząc wrażenie napięcia. Co zaskakujące, po tym Opus XI ogromnie się uspokaja. W sercu celebruje oud, ale odchodzi od zwierzęcych aspektów materiału (sera pleśniowego i podwórka), aby skupić uwagę na aspektach dymnych, leczniczych i naftowych. Zamiast ewokować coś cielesnego, ten chłodny, mineralny oud sprawia wrażenie zimnych piasków w środku nocy. Jest prawie szklisty, odbija światło księżyca i nocne powietrze, aby stworzyć coś w rodzaju nieważkości. Efekt, który jest nowy, biorąc pod uwagę wytrwałą naturę oudu.
Baza stanowi kontrast ze styraksem i skórą, które łączą się z żywicą, aby ją wydłużyć i wzmocnić. Skóra wnosi ciemny, atramentowy niuans, który nadaje mineralnej, benzynowej krawędzi oudowi, podczas gdy styraks osładza i zmiękcza całą kompozycję, łagodząc jej delikatniejsze krawędzie. Opus XI otwiera się jak tornado, ale zatrzymuje się na powolnych, poruszających się oddechach. Jest uparty i dyfuzyjny, ale z czasem (i trwa długo) rozwija się w coś, co przypomina sylwetkę swojego wcześniejszego ja. Dziwność w perfumiarstwie oddziela ciekawość od tego, co nie do noszenia. Dziwne jest dobre, ale dla mnie perfumy to nie dzieło sztuki stworzone tylko po to, by leżeć na nieużywanej półce. To węchowe doświadczenie, którym można się cieszyć, ożywające na skórze. Ta kompozycja doskonale wpisuje się w tę linię, prezentując błękitne drewno i lodowatoszary dym, dwa wyjątkowe aromaty, które przyjemnie pachną. To dziwne, jest w tym coś obcego i niewygodnego, ale na tym polega zainteresowanie. Opus XI jest dziwny i piękny. Tworzy odę do Wschodu, która trzyma się z dala od bursztynów i kadzideł, zamiast tego przedstawia pachnącą wizję nieba o północy, miraż wyczarowany przez lodowaty dym.